[size=13]Pomimo nazwy, która po wymówieniu mogła wskazywać na brak gości w środku, to miejsce tętniło... gniło życiem. Właściwie to zależnie od gustu można było się wykłócać czy gorzej wygląda na zewnątrz czy wewnątrz. Odrapane ściany, odpadający tynk, rozprzestrzeniający się grzyb, niezidentyfikowany smród, porwane pościele, ochlapane ściany, połamane meble. Mówiono, że nawet dziwki w Whitechapel nie były tak zasyfione jak to miejsce. Mimo to, znajdowali się chętni do pomieszkiwania tutaj, w tym kilku stałych i osobliwych klientów, którzy i tak w swoich domostwach nie przejmowaliby się takimi szczegółami jak coroczne porządki czy szczurze gniazda. Pewnie zasługą jakiejkolwiek popularności tego miejsca była zadbana i rozległa piwnica, w której odbywały się nielegalne walki, które dawały szansę na zarobek zawodnikom i hazardzistom.[/size]